Po sylwestrowych i noworocznych imprezach na polowaniu 2 stycznia zameldowało się 20 kolegów. W dobrych nastrojach rozpoczęliśmy polowanie od miotu "pod Tuchlą", w którym tradycyjnie dziki były "pod torem". Wataha naciskana przez psy podeszła pod linię myśliwych i kol. Sławek strzelił pierwszego w tym dniu dzika. Prowadzący polowanie zdecydował, aby wziąć sąsiedni miot "pod polem Władka", gdzie znów dziki podeszły pod linię myśliwych, ale w ostatniej chwili skierowały się na flankę, gdzie zaproszonemu koledze poszczęściło się dziczym dubletem. Zaraz oobok autor tego newsa strzelił następnego dzika. W kolejnych miotach widziane były jelenie i strzelono ostatnią w planie na obw. 107 łanię. Ostatni miot "za kancelarią" to palba (18 strzałów) kilku kolegów na flance. Wszystkie dziki pędzone przez psy właśnie obok "kancelarii" wybrały sobie drogę ucieczki. Jakże wielkie było zdziwienie prowadzących polowanie i pozostałych uczestników kiedy okazało się, że efekty tej strzelaniny są niewielkie.