13-11-2011

 



W pochmurny i zimny poranek 20 kolegów zebrało się na zbiórce przy "Łysej Górze". Szybka odprawa przeprowadzona przez Prezesa, i ruszyliśmy w knieję. Pierwszy miot okazał się pusty, ale w następnym dziki wyszły nie strzelane ale wyprowadzone przez psy. W miotach "Za Rotyskami" widziane i zgłoszone przez psy były jelenie i dziki, ale na linię myśliwych nie wyszły. W przerwie zagrzaliśmy się przy ognisku i zjedliśmy wspaniały bigos przygotowany przez kol. Łacinę i A. Mazepę. Ostatni miot "Lubaczówka" okazał się miotem pocieszenia w którym dziki w kilku watahach przeszły przez linię myśliwych. Ostra palba zapowiadała duży pokot, jednak ostatecznie jedynie kol. Sławek strzelił dzika. Pociechą dla wszystkich myśliwych były emocje których dostarczyły wszystkim psy prowadzące dziki na myśliwych.