9-12-2006

 



Rozpoczęlismy od Wołynia cicho i spokojnie ale już w drugim miocie (Łomina po Derenia staw) psy grały prawie cały czas. Szybko okazało się , że w miocie jest watacha 14 dzików. Cały pociag wyjechał na linie i tu padło kilka strzałów. Józek Marczak strzelił stukilowego dzika a inni strzelali nieskutecznie. Następnie miot za Noworolem i dziki widziane przez ostatnie numery. Potem Silos za Buszkiem i dziki nie dały sie ruszyć z młodnika mimo głoszenia psów. W przerwie kol. Bolek Wieczorek częstował pysznymi flakami. Dno termosa szybko osiągnięto.
Po przerwie miot od Rotysk, znowu granie psów i dziki zostały w miocie a kol. Andrzej Mazepa pięknym strzałem kładzie lisa. Miot od Lubaczówki okazał sie cichy i na koniec Prowadzący podjął próbę ruszenia dzików z młodnika z poprzedniego pędzenia. Dziki oczywiście były ale żadna siła nie mogła ich wytrząsnąć z bezpiecznej ostoi. Jeleni nie spotkaliśmy ale nie liczyliśmy na to po tym, jak prowadzący widział w drugim miocie potężnego basiora. Na pokocie dzik i lis, królem Józek Marczak, a sygnały pokotu zakończyły polowanko.
P.M